Witaj!
Osobiście uważam, że ta strona naszej witryny jest najważniejsza i od niej należałoby zacząć zgłębiania tajników wychowanie r leniwego psa. To swoisty początek, od którego należy zacząć decydując się na wychowywanie lękliwego psa.
Nie będzie łatwo!
Od razu na wstępie powiem Ci, że nie będzie lekko. Będziesz miał chwilę zwątpienia, będziesz w duchu przeklinał swoją decyzję i na pewno będzie Ci ciężko. Więc jeśli jesteś gotowy na to i nie boisz się wyzwań to z naszą pomocą poradzisz sobie. Pamiętaj, że ta droga, która przebędziesz ze swoim pupilem, zaowocuje po roku czy dwóch uśmiechem i satysfakcja, że zrobiło się coś dobrego – że ocaliło się jednego psa przed gównianym losem i śmiercią w schronisku.
Pamiętaj, że nie jesteś sam! Jeśli będziesz miał problem zajrzyj do nas na grupę na Facebooku lub napisz w formularzu kontaktowym. Jeśli masz ochotę podzielić się swoją historią, skorzystaj z formularza kontaktowego. Chętnie opublikuję Twoją historię – nawet w formie anonimowej.
Moje początki!
Decyzję o wzięciu psa podjęliśmy po tym, jak uznaliśmy, że nasze życie jest lekko przytłaczające. Praca w domu z powodu pandemii, po pracy nie było już chęci na zakupy, hobby czy życie. To było dołujące i frustrujące. Postanowiliśmy, że przegadany temat psa i zakończyło się jak zwykle – rozmową, która nie prowadzi do niczego. Ale temat kwitł mi głowie niczym wykluwający się krokus zwiastujący wiosnę.
Przeglądałem fora, zdjęcia psiaków i strony z poradami. Zacząłem czytać – zgłębiałem wiedzę jak szalony, ale i to sprawiło, że moje plany były bardziej marzeniami o posiadaniu własnego i pierwszego w życiu psa.
W młodości bawiłem się z psami, kilka mnie nawet ugryzło – dziś już wiem, że z mojej winy. Ale nigdy w życiu moi rodzice nie dali mi kupić psa – mieli do tego swoje powody. Bo, że śmierdzą, bo że trzeba z nimi wychodzić, bo popsują coś w domu… Dziś już wiem, że to jest tylko myślenie stereotypowe człowieka starszego niż ja pokolenia. Ale kocham ich, gdyż zaszczepili we mnie dużo więcej niż myślą.
Szukając informacji w internecie natknąłem się na książkę o wychowaniu psów. Od razu ja kupiłem. Mojej książce okazało się, że wychowanie psa nie jest takie proste jak naprawdę mi się wydawało. Przeczytałem 2 razy i podkreśliłem wszystkie ważne dla mnie akapity. Wszystkie te słowa sprawiły, że coraz mocniej chciałem mieć swojego własnego pierwszego psa.
I znów zacząłem szukać na forach przeglądać wiadomości i grupy na Facebooku. Na jednej z nich natknąłem się na zdjęcie mojego wystraszonego i pierwszego w życiu psa. Tico, bo tak ma na imię nasz pies przebywał w domu zastępczym u swojej opiekunki, która uratowała go przed srogą zimą w naszym województwie.
Okazało się, że jest lękowy i boi się prawie wszystkiego. Biegał gdzieś po województwie szukając pożywienia więc został złapany na strzałki usypiające, co jeszcze wzmogło jego traumę. Gdybyście zobaczyli jego zdjęcie od razu to też byście się w nim zakochali.
Od razu widząc słowo „lękowy” (lub „”lękliwy”) zacząłem szukać informacji na temat wyżej wymieniony psów. Kupiłem też kilka książek, które w bardzo szybkim tempie przeczytałem. Ta wiedza pomogła mi w podjęciu właściwej i słusznej dla mnie decyzji, której nie żałuję do dnia dzisiejszego.
Jako iż tylko był pod opieką Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w naszym mieście wymagane były wizyty zapoznawcze z psem kilka spacerów tak by mógł się do nas przyzwyczaić. Na nim dowiedziałem się dużo o jego historii, oraz tym co mnie co mnie później zmartwiło, że pupil ten boi się mężczyzn. Po prostu miał z nimi niedobre skojarzenia i jeśli będę chciał go adoptować muszę się na jakiś czas odsunąć i nie naciskać. To trochę ostudził o moje zapędy, ale postanowiłem, że nie będę się poddawał.
Adopcja psa
W moim przypadku była ona trochę skomplikowana i przekładana w czasie, że względów osobistych. Polegała ona na wykonaniu kilku spacerów z psem, podpisaniu odpowiednich dokumentów i przetransportowania pieska do nowego domu. Więcej o adopcji i dokumentach przeczytasz na stronie: Adopcja Psa.
Pierwsze dni po adopcji
Dla mnie to był najgorszy czas, bo kazano mi się odsunąć a chciałem od razu wszystko na już. Dziś już wiem, że było to najgorsze podejście. Zderzyłem się wtedy ze ścianą i z tym, że informacje zapisane w książkach są niczym w porównaniu z rzeczywistością. Ale drogi czytelniku nie zrażaj się tym. Twój przypadek na pewno będzie inny.
Kiedy pierwszy raz pojechałem do jego opiekunki z zamiarem transportu Tico wiedział, że coś się zaraz stanie. Przy składaniu jego klatki widziałem jakby chciał mi powiedzieć byśmy nie zabierali mu domu. Wyglądał zbity w depresji pies – ciężko się na to patrzyło.
Kiedy już dzielnie wytrzymał w taksówce kilkanaście minut, okazało się na wejściu, że nie chce wejść na klatkę schodową. Po jakimś czasie okazało się, że boi się kratki do której spływa woda ustawionej centralnie przed drzwiami wejściowymi. Wiedzieliśmy, że będzie ciekawie więc próbowaliśmy go przekupić do wejścia smakołykami i paróweczka mi który tak bardzo uwielbia. Koniec końców został ostatecznie wniesiony na rękach i został wprowadzony do mieszkanie.
Dziś jest na tyle odważny nie ma z tym problemów. Wie, że w domu czekają na niego smakołyki, jedzenie, woda, jego ulubione posłanie i jego kochające „człowieki”.
W mieszkaniu dostaliśmy jeszcze trochę wskazówek co mamy robić i jak karmić naszego pupila by czuł się u nas dobrze i komfortowo. Po wyjściu opiekunki zostaliśmy z nim sami i daliśmy mu czas na przystosowanie się do nowej sytuacji.
Wszyscy behawioryści jak jeden mąż mówią, że pierwszy dzień po adopcji jest bardzo ważny. Można się z tym zgadzać lub polemizować. Pamiętaj, że każdy pierwszy dzień z psem może być inny dla małego psa, a jeszcze inny dla większego. Jeszcze inny z kolei będzie dla psa, który bardzo się boi. Ważne, żeby działać z rozwagą, spokojem i nie zmuszać go do niczego. Pamiętaj, że po adopcji każdy pies będzie się bał, bez względu na rasę, wagę czy płeć.
Pierwszy dzień
Mój pierwszy dzień zaczął się od tego, że z samego rana ubrałem się bardzo ciepło już było zimno i podszedłem do klatki i powiedziałem do niego, że idziemy na spacer. Nigdy nie zapomnę pierwszej jego reakcji, gdyż przy wyjęciu ręki do podczepienia do obroży, ten zaczął na mnie warczeć. Dziś już wiem, że strasznie się tej sytuacji i tym zachowaniem chciał powiedzieć mi: „Odejdź! Zostaw mnie!”. Tak więc zrobiłem.
Przez pierwsze 3 dni Tico nie wychodził z klatki krenelowej i nie chciał się załatwić, co bardzo nas martwiło. Przeszukałem wszystkie strony internetowe w poszukiwaniu przyczyny. Okazało się, że pies ze stresu może przez kilka dni wstrzymywać się z sikaniem czy dwójkami. Wymienialiśmy mu wodę i zapewniliśmy jedzenie, które zostawialiśmy mu na poduszce, gdyż też nie chciał jeść z ręki czy miski.
Zabezpieczyliśmy więc sterczem wszystkie meble i ściany. Czwartego dnia będąc w okolicach łazienki usłyszeliśmy jak tylko po raz pierwszy wychodzi i załatwia się bezpośrednio na zabezpieczoną kanapę. Pozostała jeszcze kwestia dwójki, której nie chciał zrobić w domu, gdyż tak był nauczony.
Następnego dnia jego wcześniejsza opiekunka, z którą był już zaznajomiony podczepiła go nam i razem wyszliśmy na spacer, gdzie załatwił się i wybiegał na naszym osiedlu. Oczywiście przy wejściu mieliśmy standardowy problem wejściem do naszego bloku.
Po tym dniu wiedzieliśmy, że czeka nas dużo pracy by nasz pupil się do nas przyzwyczaił. Kolejne dni to kolejne wyzwania przed którymi staliśmy m.in. przypięcie pieska do smyczy i spacer, co udało się nam już w kolejnych dniach. Wtedy Tico dał się po raz pierwszy mojej przypiąć i wyszliśmy na spacer, gdzie mógł spokojnie załatwić swoje potrzeby i ogarnąć nowe środowisko. Od tego momentu chętniej wychodził z nami na spacery, gdy też zobaczył, że na spacerach jest świetnie.
Problem z wejściem do klatki pozostał przez jakiś czas, ale i nad tym da się pracować. My próbowaliśmy smaczkami, kiełbaskami czy deską zakrywającą kratkę – nigdy. To kluczowe, by określić co jest problemem i zacząć nad tym pracować. Nigdy na siłę, groźbami czy biciem!
Ważne, by nie zniechęcać się zbyt łatwo i nie wymagać od takiego psa za dużo! To najgorsze co możesz zrobić. Zmuszanie jest złe! To pies decyduje, kiedy Ci zaufa i w takim stopniu. Nic na siłę!
Dla mnie pierwszym sygnałem zaufania było jego pierwsze wyjście z klatki na kanapę, a kolejne to podejście do mnie i położenie się koło mnie jakby nigdy nic. To chwile których nie zapominasz i wiesz, że od tego momentu będzie tylko lepiej. Nie zrażaj się, działaj!
Dziś Tico bardzo cieszy się na widok swojej uprzęży i smyczki. Jak już zostaje podpięty, to leci do korytarza i zaczyna piszczeć i poganiać jakby chciał powiedzieć: „Panie, szybciej! Co się tak guzdrzesz? Ja chcę na spacer!”. Na samym spacerze biega, szaleje, dużo wącha i zaczepia się z psami🙂 Czasem nie jestem w stanie go oderwać od kolegów🙂 Zniknął też problem ciągnięcia na smyczy i strajków na trawie. Z wejściem do domu nie ma już problemu, a na schodach urządzamy sobie zawody w stylu: „Kto pierwszy na górze” – jeszcze nigdy z nim nie wygrałem😞
Pokazaliśmy jemu, sobie sceptycznym do pomysłu znajomym i rodzinie, że można ciężką pracą można bardzo wiele osiągnąć. Dziś już wiem, że warto posiadać psa – nawet takiego, który boi się życia.
Moje rady dla Ciebie:
- Bądź cierpliwy.
- Nie zmuszaj psa do niczego. Nie rób nic na siłę.
- Bądź pozytywnie nastawiony. Twój pies wyczuje Twój nastrój.
- Nie denerwuj się na pupila. Jeśli tak się stanie, wyjdź do drugiego pokoju czy na spacer. Odetchnij i wróć próbując ponownie.
- Małymi krokami do sukcesu. Nie ucz psa kilkunastu zachowań na raz. Pracuj nad jednym powtarzając go co jakiś czas.
- Bądź konsekwentny w wychowaniu psa.